Vigo zwiedza miasta bez smyczy

Przez kilka ostatnich dni w godzinach wieczornych, gdy na osiedlach w mieście jest mniejszy natłok niezsocjalizowanych burków, nasz wspaniały Vigo spaceruje bez smyczy. I nie możemy mu nic zarzucić.

Zachowuje się perfekcyjnie. Nawet lepiej, niż gdy odczuwa zapiętą smycz. Przemierzając nasze wspólne trasy, porusza się przy nodze, a każde zatrzymanie się na szybką jedynkę natychmiast odrabia. Żaden obcy pies, szczekacz, czy agresor nie są w stanie go rozproszyć. Oczywiście, jako odpowiedzialni właściciele obserwujemy wszystko dookoła czy przypadkiem jakiś „cwaniaczek” bez właściciela nie postanowi wyskoczyć do Viga. Na dzień dzisiejszy Vigo przejawia niezmierną ilość sympatii i miłości do wszelkich zwierząt, małych, średnich i dużych piesków, a nawet swoich 4 nożnych wrogów.

Emocje opadły, porządna suplementacja, zrzucenie wagi oraz ograniczony wysiłek fizyczny pozwoliły na zmniejszenie do całkowitego minimum odczuwalnego bólu, który towarzyszył Vigo przez długi okres.

Powodem tego bólu była dysplazja stawów łokciowych. Ona nadal jest, jednak nie dokucza mu tak mocno w miarę normalnym funkcjonowaniu jak wcześniej.

Teraz spacer stał się ogromną przyjemnością, a nie ciągłą walką z utrzymaniem go przy nodze na widok innego psa.

A już za kilka dni Vigo jedzie wraz z swoim opiekunem na zimowy dłuższy wypad kempingowy na dzikusa.

Dodaj komentarz